Homo Homo
592
BLOG

Obiektywna prawda o nierównoważności masy i energii cz.2

Homo Homo Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Czyli jeszcze raz o Einsteinie i przypisywanym jemu wzorze E=mc^2

 

Już pierwsze reakcje na wstępne słowa, które mają mnie doprowadzić do analizy pracy Einsteina "Czy bezwładność ciała zależy od zawartej w nim energii?" (A. Einstein, Ann. Phys. 18, 639; Bern, Szwajcaria, 27 września 1905 r.) zmusiły mnie do skorelowania swoich planów.

 

Zorientowałem się, że bez zdefiniowania pozycji z których przystąpię do tej analizy, zostanę wciągnięty w mordobicie relatywistyczne, które doprowadzi czytelników do takiego rozproszenia uwagi, że w końcu nie będą pamiętali założeń wyjściowych.

 

Tym bardziej, że większość czytających przychodzi tutaj tylko po to, żeby mnie złapać na błędach, a nie po to, żeby starać się pojąć inny, w tym mój, punkt widzenia.

 

Jaki by nie był wielki nasz Wszechświat, to można go opisać jednym układem kartezjańskim, bez potrzeby zmyślania jednego układu dla nas, a drugiego dla naszego brata bliźniaka.

 

Wszystkie informacje potrzebne do zrozumienia naszego Wszechświata, były już znane uczonym w 1905 r., chociaż część tych informacji była przedmiotem sporów między uczonymi (światło), a część czekała jeszcze swojego czasu na funkcjonalne opisanie (stała Plancka).

 

Istniało również instrumentarium potrzebne do stworzenia odpowiednich modeli i ich matematycznego opisania.

 

Brakowało właściwie tylko jednego, ale za to fundamentalnego. Zrozumienia, czym jest promieniowanie gamma.

 

Mimo tego, że żyli sobie w tym dziwnym, 1905 roku, fizycy-teoretycy i fizycy doświadczalnicy, z których niejeden miał 40-letni staż pracy w laboratoriach, to za wyjaśnienie tego problemu wzięli się nie oni, a młody i do tego ambitny najwyraźniej, urzędnik szwajcarskiego biura patentowego – Albert Einstein.

 

Jakby mu było mało tych manipulacji, które zawarł on w pracy "O elektrodynamice ciał w ruchu" , opublikowanych w Ann. Phys. 17, 891; Bern, Szwajcaria, 30 czerwca 1905 r., w następnym numerze tego samego czasopisma ukazała się jego praca pt.: "Czy bezwładność ciała zależy od zawartej w nim energii?" (A. Einstein, Ann. Phys. 18, 639; Bern, Szwajcaria, 27 września 1905 r.)

 

Tą krótką, trzystronicową pracę Einsteina czytałem wiele, wiele razy i za każdym razem, gdy kończyłem ją czytać, to czułem jakiś niedosyt. Rozumiałem, że Einstein musi coś od czegoś odejmować, żeby dostać "właściwą" dla jego hipotezy różnicę parametrów, ale nie rozumiałem dlaczego on to robi w ten sposób.

 

Początek u niego jest niezły.

 

Jest jakieś ciało, które sobie spoczywa w układzie odniesienia (x, y, z), i to ciało posiada energię Eo.

 

Ale już następne zdanie, to według mnie gra w trzy karty lub trzy naparstki!

 

Energia tego że ciała, odniesiona do układu (a, b, c) poruszającego się z prędkością v niech będzie równa Ho.

 

To jest zwykła manipulacja. Jeżeli ciało spoczywa w jakimś układzie i posiada konkretny stan dający się opisać konkretnymi parametrami, to posiada ten stan we wszystkich układach jakie są wstanie go opisać.

 

I nie ma znaczenia, czy jakiekolwiek układy się poruszają czy nie.

 

Ciało nie może mieć kilku stanów jednocześnie!!!

 

Z powyższego wynika, że dalsze 2,5 strony tekstu to byłaby spekulacja, gdyby pod koniec swojej pracy Einstein nie napisał kilku ciekawych zdań.

 

Przypomnijmy oryginalny wzór Einsteina:

 

K0 – K1 = L/V^2*v^2/2

 

Przypomnijmy również, co na temat tego wzoru pisze jego autor:

 

Z powyższego równania bezpośrednio wynika, że jeżeli ciało oddaje energię w postaci promieniowania, to jego masa zmniejsza się na L/V^2, przy tym jest oczywistym, że energia zabrana u ciała bezpośrednio przechodzi w energię promieniowania

 

Masa ciała jest miarą posiadanej przez to ciało energii. Jeśli energia zmieni się na wielkość L, to masa zmienia się odpowiednio na wielkość L/(9*10^20), przy tym energia wyrażona jest w ergach, a masa – w gramach.

 

Jeśli teoria odpowiada faktom, to promieniowanie przenosi bezwładność między wypromieniowującym i pochłaniającym ciałem.

 

Jak interpretuje powyższe oficjalna fizyka?

 

Bardzo prosto. Nie mając na to najmniejszych podstaw twierdzi, że masa zamienia się w energię i na odwrót.

 

Aż się chce zapytać – a dowód gdzie?

 

Jak powinien interpretować te wypowiedzi Einsteina człowiek myślący, niezależny badacz przyrody?

 

Też bardzo prosto, bazując przy tym wiernie na wypowiedziach Einsteina.

 

Po pierwsze– energia zabrana bezpośrednio u ciała przechodzi w ENERGIĘ PROMIENIOWANIA, a nie zamienia się na materię !!!

 

 Po drugie – Masa ciała jest miarą posiadanej przez to ciało energii, a nie energią. A co to jest miara posiadania? To współczynnik proporcjonalności a nie zamiennik jednego w drugie.

 

I wreszcie Po trzecie – jeżeli promieniowanie gamma przenosi inercję, to promieniowanie gamma przenosi masę!

 

I na tym powinna była fizyka skupić swoje wysiłki.

 

Na znalezieniu nośnika promieniowania gamma.

 

Przecież energia promieniowania alfa jest przenoszona przez masę. Energia promieniowania beta – również. Więc i energia promieniowania gamma też powinna być przenoszona przez masę.

 

I tu ciekawostka. Ta masa musi być cząstką elementarną mniejszą, niż zdolność rozdzielcza współczesnej aparatury pomiarowej (albo na pograniczu tej rozdzielczości) i do tego powinna być nośnikiem dodatniego ładunku.

 

Dlaczego dodatniego ładunku? Gdyż nośnik ujemnego już znamy – jest nim elektron. Natomiast stabilnego, swobodnego nośnika ładunku dodatniego, będącego jednocześnie cząstką elementarną – jeszcze nauka nie zna. 

Homo
O mnie Homo

"Buduję mosty". Przyroda moimi oczyma.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie